Tytuł: Masa. O kobietach polskiej mafii
Liczba stron: 232
Okładka: Miękka
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I SKA
Opis: Polski świadek koronny numer jeden przerywa milczenie!
Kim były matki, żony i kochanki polskich gangsterów?
Wstrząsająca
opowieść o kobietach w cieniu wielkich mafiosów. Co porabia piękna i
bezwzględna Inka, która wystawiła ministra Dębskiego? Poznaj Monikę Z,
żonę Słowika, damę z zamiłowaniem do ogromnego luksusu i potencjałem
mafijnego bossa. Agnieszka R., konkubina Świni. Git-falbana, czyli
prawdziwa kobieta mafii. Niewiarygodna historia pięknej Polki, która
trzęsła kalabryjską mafią! Szaleńczo zakochane? Żądne sławy i luksusu? A
może z ambicjami, by wpływać na decyzje polskiej mafii?
Wiele osób odradzało pisanie tej książki. Ci, o których napiszecie,
wciąż są groźni! – ten argument padał najczęściej. Inny był taki, że
podstarzałym gangsterom należy dać już spokój, bo przecież odpokutowali
swoje winy, a jeśli nawet nie odpokutowali, to po co wywlekać stare
sprawy?
W tej książce znajdują się rzeczy niewygodne dla wielu – i
dla gangsterów, i dla biznesmenów, i dla polityków, a nawet dla
celebrytów. Także dla samego Masy, który nie wybiela siebie, ale też nie
oszczędza dawnych kompanów. Intencja była jasna: cała prawda i tylko
prawda. Nawet jeśli nie wszyscy w nią uwierzą.
Artur Górski (źródło empik.com)
Otrzymujemy książkę i co widzimy? Kluczowe słowo "mafia", ale po co pisać o kobietach? No właśnie po co? A tak się składa, że warto było. Albowiem jest to rozmowa Artura Górskiego z Jarosławem S. Masą, świadkiem koronnym, niegdyś członkiem grupy pruszkowskiej. Mogę dać rękę uciąć, że wciąż chodzą po tym świecie kobiety, ofiary, a nawet zwykli ludzie, którzy spotkali na swej drodze ludzi z Pruszkowa. I jak mniemam nie wspominają miło tamtych wydarzeń, więc rozgłos tejże książki mógł być dla nich małym, osobistym wstrząsem. Niegdyś drżeli, kiedy słyszeli pseudonimy takie, jak Słowik, Pershing, Masa, Parasol...i wiele, wiele innych. Dla mnie ciężko było czytać o niektórych aspektach, wręcz trudno było sobie wyobrazić to, co tak stosunkowo niedawno miało miejsce. I naprawdę nie chciałabym czytać swoich wspomnień, na miejscu kobiet, które trafiały w ręce gangsterów.
"-To ile ty w końcu miałeś tej kasy?-pyta ktoś Masę. Ten zastanawia się i po chwili odpowiada:
-Trudno podać konkretne liczby, tym bardziej, że pieniędzy nie trzymałem na koncie, więc nie zachowały się żadne potwierdzenia wpłat czy przelewów. Miałem solidny sejf w domu i to był mój bank, z którego ciągle wyjmowałem i do którego nieustannie wkładałem. Powiem wam tak: w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym dziewiątym roku zrobiłem największe w życiu jednorazowe zakupy. Pojechałem do dealera Mercedesa do Anina i zostawiłem tam milion trzysta tysięcy złotych. Nie żadnym przelewem-po prostu wyjąłem kasę i położyłem na stół."
I Masa nie kupił jednego Mercedesa, ale trzy.
Mnie dosłownie trudno jest sobie wyobrazić, że oni dysponowali t a k dużymi sumami. Policja w tamtych czasach bała się gangsterów, a wszelakim grupom przestępczym wydawało się, że są bogami. Może przez pewien czas swojego życia i nimi byli?
Poznajemy też sprawę Misslandu. Wszystkie konkursy, wybory, nawet te zagraniczne podlegały wiadomo komu. Chciałaś zostać miss? Wystarczyło mieć dobry makijaż, co nieco odziedziczyć w genach, przypodobać się pewnym panom i zapłacić w naturze. I dostawało się koronę, proste prawda?
Jednak kobiety lekkich obyczajów, tudzież tancerki nie miały tak kolorowo. Były brane siłą, nierzadko wyciągane z szaf czy piwnic zostawały wykorzystane przez tych mężczyzn. Niektóre z nich, te bardziej sprytne wiedziały, jak się ustawić, ale o tym możecie przeczytać.
Niemniej jednak "Masa. O kobietach polskiej mafii" to nie tylko prostytutki, czy kochanki. To również partnerki, żony i te silne git-falbany, czyli prawdziwe kobiety mafii. O nich nie będę się zgłębiać, bo szkoda "spoilerować" , ale rzucę jedynie, że w tejże lekturze możemy poznać niezwykłą Barbarę oraz "jedyną damę w warszawie, prócz pani Kwaśniewskiej" czyli Monikę.
Ktoś mógłby rzec, że Jarosław to tchórz. Wydał kolegów, a teraz wielki pan wydaje książkę i sam się wybielił. Cóż opinie są różne. W niektórych momentach Masa nie ukrywa, że zachowywał się bestialsko, ale i ukazuje swoje dobre strony. Ale ile w tym prawdy? Nie wiemy, a bynajmniej ja.
Cóż, jest to książka, jak dla mnie porywająca. Intrygująca. Ciekawa. Momentami niesmaczna, ale ma to coś, może to dzięki temu, że ciągle mimo czasami brutalnych faktów, wciąż dostajemy sporą dawkę humoru, a życie grupy pruszkowskiej wydaje się takim (polskim) amerykańskim snem. Nic bardziej mylnego! Ale opinie, czy wnioski pozostawiam Wam!
moja ocena: 5/6