Tytuł: Czerwień rubinu
Seria: Trylogia czasu
Tom: I
Liczba stron: 344
Okładka: Miękka
Wydawnictwo: EGMONT
Opis: Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny i arogancki młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby wyłącznie dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić... (źródło empik.com)
Nie wiem w sumie dlaczego sięgnęłam po tę pozycję. Zawsze szerokim łukiem omijałam książki niemieckich autorek bądź autorów. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo sama nie wiem. Znajoma miała trylogię na półce, skusiła mnie piękna okładka i bum! Oto znalazła się w moich rękach.Nie przepadam za wątkami fantastycznymi, jednak owe przenoszenie się w czasie...było zjadliwe.
Gwendolyn dorasta w przepięknym domu, a jej rodzina jest bardzo nietypowa. Albowiem kuzynka Charlotta posiada gen przenoszenia się w czasie. Od małego pobiera ona ważne lekcje, które mają jej pomóc w przyszłości, kiedy będzie regularnie używała swojego daru. Gwen doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko kręci się w okół jej kuzynki, ale kiedy okazuje się, że to właśnie ona, a nie Charlotta posiada ten gen, Gwendolyn na początku wpada w panikę. Wie, że to poskutkuje wielkim zamieszaniem w domu, a jej relacje z kuzynką staną się jeszcze gorsze- o ile jeszcze nie osiągnęły epicentrum wzajemnej niechęci.
Opisy miejsc, ubrań, czasów..Bardzo dobre. Tak samo postać wykreowana na poziomie, który bardzo cenię. Kiedy bohater jest poniżej mojego własnego wyznacznika, po prostu książka dla mnie jest na początku skreślona. Chyba, że późniejsze wątki ją poratują.
Początek powieści to w sumie wprowadzenie czytelnika w ten cały świat, tradycje rodzinne i pokolenia rodziny Gwendolyn a Gideona (bardzo sympatycznego młodzieńca, którego poznamy w trakcie powieści. Mój faworyt.)
Książka o dziwo, że przeznaczona, no nie ukrywajmy, dla młodzieży, to te wszystkie wątki nie były bardzo przewidywalne, co jest niezwykłym plusem.
Dodam jeszcze, że nie skrzywdziłam siebie tym, że obejrzałam ekranizację przed lekturą. Moim zdaniem film.. W porównaniu do książki słaby, bardzo słaby. Wygląd bohaterów odbiegał od moich wyobrażeń, a do tego tak uboga suknia Gwen, kiedy to w papierowej wersji była tak pięknie opisana! Ach i ten diabelski język, którego nie zdzierże. (oczywiście z całym szacunkiem dla fascynatów języka niemieckiego.)
moja ocena:5/6
Książkę mam, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać, lecz postaram się w miarę szybko nadrobić zaległości w tej kwestii skoro tak pozytywnie ją oceniasz.
OdpowiedzUsuńNa lekki wieczór w sam raz :)
Usuńksiążka trafia w mój gust, więc będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, ale nie wiem czy się skuszę, mam tyle książek w kolejce.. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://kamilczytaksiazki.blogspot.com
Zajrzę, zajrzę :)
UsuńCzytałam, podobał mi się 1 tom ;) nigdy wcześniej nie spotkałam się w wątkiem przenoszenia się w czasie :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie również, ale pozycja ciekawa, nie ma co ukrywać :)
UsuńJa jestem właśnie w trakcie czytania "Czerwieni rubinu" i jak na razie nie jest najgorzej :)
OdpowiedzUsuńJednak takim dość dużym minusem, jest to, że najpierw obejrzałam film, a dopiero później zabrałam się do czytania książki. I nie potrafię wyzbyć się porównywania ekranizacji co do utworu :))