Od wielu lat skrupulatnie staram się nie oceniać książek po okładkach. Nie od dziś wiadomo, że w szczególnej mierze liczy się wnętrze, prawda? Szczerze powiedziawszy, do tej lektury przekonała mnie jedna z recenzji, na jakie trafiłam na łamach blogosfery. Widząc tę naprawdę dopracowaną okładkę, która ma swój urok oczywiście, bardziej strzelałabym w stricte medyczne klimaty. Powiem Wam jedno: nie dajcie się zwieźć.
„[…] dusza to najbardziej wrażliwa część człowieka, dlatego, że tylko na jej ból nie ma lekarstwa.”
„Szczęście odnajdzie cię nawet wtedy, gdy w nie zwątpisz.
Julia, młoda dziewczyna pracująca w szpitalu, jako instrumentariuszka, próbuje
poukładać sobie życie po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej rodzice.
Kiedy poznaje przystojnego anestezjologa Tomka, nie może uwierzyć, że los w
końcu postanowił się do niej uśmiechnąć. Jednak ich sielanka nie trwa długo, a
w życiu Julii pojawiają się kolejne problemy. Kryminalna przeszłość brata,
zawirowania uczuciowe i poważna choroba nie pozwalają jej na osiągnięcie
szczęścia, o którym tak bardzo marzy. Czy będzie miała siłę, by odeprzeć
kłębiące się w jej głowie czarne myśli? Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże jej
stoczyć najtrudniejszą w życiu walkę?” (źródło lubimyczytac.pl)
Zakładam, że jest to debiut autorki. Ostatnio coraz częściej po takowe sięgam, wiedząc, że początkującym autorom naprawdę ciężko jest się wybić w morzu nowości, premier i zapowiedzi. A z drugiej strony medalu, uwielbiam odkrywać swoiste perełki. Czy Za wszelką cenę okazało się taką udaną perełką? Nawet bardzo.
„Dotarło do mnie, że tak naprawdę w tym całym umieraniu nie chodzi o krzywdę osoby, która odchodzi, ale o tych, którzy zostają tutaj na ziemi, muszą zderzyć się z rzeczywistością, z pustką, która ich ogarnia, z żalem w sercu i ogromną niesprawiedliwością.”
Lekkim piórem
autorka wprowadza nas w świat Julii. Świat, który jest zakręcony, pełen
nieprzewidywalnych zdarzeń, a jednocześnie tak prawdziwy, że chwilami aż boli.
Muszę (naprawdę muszę!) to powiedzieć. Ta lekkość Marty Lech-Białej skojarzyła
mi się z pierwszymi powieściami Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. To porównanie nie
ma na celu urażenia żadnej z autorek – wręcz przeciwnie. Chodzi o samo
odczucie. Siadając do tej powieści, przepadłam w niej w podobny sposób, tak,
jak mam, gdy siadam do twórczości Lingas-Łoniewskiej. I wierzcie, uwielbiam
takie obyczajówki. Nim się zorientowałam, byłam już w połowie powieści.
„[…] sama nie wiem, co bardziej boli: myśl, że to ja stracę cię na zawsze, czy patrzenie na to ile ty przeze mnie tracisz i jaki jesteś szczęśliwy przy kimś innym, kto może dać ci to, czego ja nie mogę.”
Bohaterowie, cóż
mogę powiedzieć. Prawdziwi, niczym wyrwani z ulicy. Nie, nie takowej, którą się
widzi w „Trudnych sprawach”. Przeciwnie. Wyrwani z ruchliwej ulicy w centrum
miasta. Dało się polubić każdego z bohaterów, jakich autorka ożywiła w swojej
powieści. Jednocześnie sprawiła, że nie stali się oni postaciami płaskimi.
Posiadają wady i zalety, a (większość) zachowań okazuje się naprawdę logiczna.
„Tak naprawdę to ty jesteś moim marzeniem. Zrobię dla ciebie wszystko, za wszelką cenę...”
Autorka pięknie
pisze o rzeczach prostych, przyziemnych. Jednocześnie wciąga nas w płynnie
wiodącą fabułę, od której mimo braku jakichś gwałtownych zwrotów akcji,
czytelnik nie jest w stanie się oderwać. Nawiązując do okładki i zawodu Julii –
tak, pojawiły się aspekty medyczne. Nie, nie wywołały u mnie bólu głowy.
Zostały przedstawione w taki sposób, że mimo naukowego nazewnictwa, czytelnik
był w stanie zrozumieć wszelkie zabiegi, narzędzia i sytuacje, jakie miały
miejsce w akcji powieści. A ich częstotliwość nie była na tyle intensywna, by
to jakoś szczególnie przeszkadzało. Uważam, że taki zabieg pozwolił bardziej
wczuć się w losy bohaterów.
Jedyne, czego mi
brakowało, to…ilości stron! Jest to dopracowana powieść i naprawdę udana,
jednak jakaś część mnie gdzieś tam pragnęłaby niektóre wątki zostały szerzej
przedstawione. (a tam, babo już byś chciała jakąś trylogię! Nie ma tak dobrze!)
Powiem tak – Za wszelką
cenę jest bardzo dobrą historią, dzięki której nie obejrzycie się, kiedy tak
naprawdę minął wieczór, a Wy przewróciliście ostatnią stronę. Z wielką
niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych historii spod pióra autorki. A Wam?
Wam z całego serduszka polecam Za wszelką cenę.
Wspaniałe chwilę z Julią i resztą bohaterów mogłam spędzić dzięki uprzejmości wydawnictwa Novaeres. Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥