Autorka: B.K. Staron
Tytuł: Richard Bonett. Pożądanie
Cykl: Possession tom I
Liczba stron: 314
Moja ocena: 6/6Pożądanie. Czy kiedykolwiek pragnęliście czegoś tak mocno, że nie mogliście przestać o tym myśleć? Ani na sekundę? Gotowaliście – myśleliście o tym. Byliście w pracy – dalej myśleliście o tym. Myliście zęby – wciąż to samo w głowie. Przed snem? Oczywista oczywistość. Uzależniające, ciągle myślenie stawało się epicentrum funkcjonowania, niczym Słońce i tlen. Mieliście tak? Ja miałam. Nie mogłam przestać myśleć o Nanette i Richardzie. Nawet nie żartuję.
„Strach to najbardziej niebezpieczne odczucie moja słodka…”
Nanette Stone jest młodą dziewczyną, cichą, skrytą i
spokojną. Pracuje, jako baristka, uwielbia książki, ma kota Rusha i najlepszą
przyjaciółkę Anett. (Jako emerytowana baristka z kocim dzieckiem, która wie, co
to „tabaka” na sali, nadmiar obowiązków, „wzorki” na kawie i naprawdę irytujący
szef… Nanette, i feel you.). Do tego nasza rudowłosa bohaterka ma bagaż
doświadczeń i to całkiem spory, z którym ciężko każdemu byłoby sobie poradzić
samemu. Któregoś dnia nasza bohaterka
spotyka na swojej drodze zielonookiego, pachnącego limetką, mężczyznę. Richard Bonett jest poważanym psychologiem, który wciąga Nanette w
swoją grę, zanim zdąży ona się zorientować. Czy podejmie przysłowiową rękawicę?
Co wyjdzie z tego, co nie powinno w pierwszej kolejności, w ogóle mieć miejsca?
„Czasami przekroczenie granicy bywa niebezpieczne.”
Naprawdę? To jest debiut? D e b i u t? Normalnie chciałabym
porównać, że to może sytuacja podobna do tej, gdzie J.K. Rowling wydała powieść
pod pseudonimem, kiedy potencjalnie ktoś mógłby nie wiedzieć, że ona to ona?
Mogłabym porównać tę powieść do tego, ale cholera przecież nie napiszę, że E.L.
James tu się podszywa pod B.K. Staron, bo to byłaby obraza. I to obraza dla
B.K. Staron. Nie wiem, gdzie autorka do tej pory się chowała, ale nie przestanę
być wdzięczna wydawnictwu WasPos, że dało mi szansę, by poznać tę historię. (Myślicie,
że jak zacznę walić głową w swoją niewyobrażalnie cienką ścianę, lądując u
sąsiadów, którzy z resztą nie pałają do mnie miłością, to może nabawię się
amnezji i będę mogła od nowa poznać tę historię? Tylko poważne odpowiedzi, ja
to naprawdę rozważam)
„Było w nim coś, co nakazywało mi trzymać się z daleka.”
Zakochałam się w tej historii. To niepojęte, co taka mała
cegiełka zbitych stron zapełnionych słowami skrywa w sobie. Od pierwszych chwil
pochłania. Autorka ma niesamowity talent do opisów, którymi przenosi czytelnika
w kreowany przez siebie świat. I to w taki sposób, że wręcz namacalnie czujemy
zapachy, widzimy krajobraz, przedmioty, meble. O emocjach już nie wspominając.
B.K. Staron zręcznie wchodzi nam w głowę za sprawą bohaterów, rozwijając w niej
sobie gniazdko, którego już nic nie zniszczy. A wokół niego sieć, tak
precyzyjną, dokładną i piękną, niczym ta stworzona przez kreatury przyrody.
Jest w tej historii coś pociągającego, coś mrocznego, coś, co nie pozwala od
niej odejść nawet na krok. To niemalże zakazany owoc w ogrodzie Eden. I tak po
niego się sięgnie. A później? Nie ma odwrotu.
„Strach, to największy wróg […]. Musisz nauczyć się z nim
walczyć.”
Bohaterowie. Chociaż bohaterowie to zbyt lekkie słowo, mam
wrażenie, że autorka postacie tej powieści ożywiła w mojej głowie w tak wielkim
stopniu, że będę je wspominać kiedyś tak, jak to robi się z ludźmi. Zazwyczaj
główne bohaterki po prostu mnie irytują (nie, nie ze względu na mężczyzn, jacy
im towarzyszą, a to ci niespodzianka!) przez swoje mało autentyczne, chwilami
wręcz absurdalne zachowanie. W przypadku Nanette tak nie było. Kocham tę
rudowłosą kociarę! Mam słabość do postaci, które nie są idealne. Nasza
rudowłosa ma się, z czym mierzyć, na co dzień, ale jej problemy i bagaż
doświadczeń sprawił, że zamieszkała w moim serduchu na bardzo długi czas (coś
mi się wydaje, że szybko jej stamtąd nie wypuszczę). Jej przyjaciółka, Anett, także zasługuje na
kilka słów. Mieć taką wariatkę w życiu to prawdziwy skarb. Szalona,
wspierająca, nieustraszona. Taka, jaka powinna być prawdziwa przyjaciółka. (Też
chcę się upić z nimi tanim winem, okej!).
„ – Mrau!
- Cicho. Cicho bądź. Nawet nie oddychaj! – syknęłam na kota
i odłożyłam kubeczek z lodami na stolik. Chwyciłam go w ramiona, przycisnęłam
do piersi i wyszłam z kuchni, skradając się na palcach w stronę drzwi
wejściowych.
- Mrau!”
I (jak dla mnie) fenomen. Richard Bonett jest fenomenem. Za (c
h o l e r ę) nie wiem, jak autorce udało się stworzyć t a k ą postać. Dosłownie
siedzę (i ku*wa, wybaczcie) nie wiem, jak go opisać. B.K. Staron stworzyła mężczyznę,
który pociąga, kusi, a jednocześnie skrywa w sobie ciemny mrok, ciągnący za
sobą gęstą, ciężką mgłę. I ta właśnie „otula” czytelnika, kiedy Richard zaczyna
grać z Nanette, jednocześnie bezlitośnie wciągając w to i nas. (Nie żartuję,
miałam d o s ł o w n i e ciarki na ciele podczas lektury). Poznawanie
Richarda było jednym z najlepszych spotkań, jakie do tej pory odbyłam w świecie
wyobraźni. Tajemnica, mrok i ciągły
niewyjaśniony niepokój. Idealna mieszanka, naprawdę. Nawet ja już tęsknie za
zapachem limetki.
„Czułam się sparaliżowana, a to wszystko uczyniła zieleń.
Zimna, przenikająca mnie na wylot zieleń, w której czaił się niebezpieczny
mrok. Mówi się, że oczy są odzwierciedleniem duszy. Jeśli to prawda, to od tego
mężczyzny lepiej trzymać się z daleka.”
I naprawdę, najszczerzej, jak tylko mogę: przysięgam Wam, że
już zazdroszczę każdemu z osobna, kto jeszcze ma tę historię przed sobą. Poziom
światowy. Chylę czoła, składam pokłony i rozwijam czerwony dywan przed autorką.
Nie wiem jak mam dziękować wydawnictwu WasPos za możliwość
poznania jednej z lepszych historii tego gatunku, jakie poznałam w tym roku. Po prostu dziękuję.
A ten utwór idealnie wpasował mi się w lekturę. Tak, jak ten
utwór brzmi zmysłowo i uwodzicielsko, nieco niebezpiecznie, a jednocześnie kipi
eleganckim romantyzmem… Taki jest Richard Bonett wraz z Nanette Stone.
„You don't know what's in store
But you know what you're here for
Close your eyes, lay yourself beside me
Hold tight for this ride
We don't need no protection
Come alone, we don't need attention
But you know what you're here for
Close your eyes, lay yourself beside me
Hold tight for this ride
We don't need no protection
Come alone, we don't need attention
Open your hand, take a glass
Don't be scared, I'm right here […]”
Don't be scared, I'm right here […]”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥