Tytuł: After. Płomień pod moją skórą.
Cykl: After #1
Liczba stron: 632
Moja ocena: 5+
Wydawnictwo: Znak. Między Słowami
Sporo czytałam o tej serii, miałam ją od dłuższego czasu na półce, ale wzbraniałam się. Przed czym? Ano, przed tym, że się zawiodę, że nie odczuję tego wow, że nie pokocham Tessy i Hardina... W jakże wielkim błędzie byłam! Toć ba, jeszcze zaczęłam czytać After po genialnej lekturze Amber (tu poczytajcie!) Jesteście ciekawi, jak moje wrażenia końcowe?
"Największy fenomen książkowy tego roku! Powieść, która doczekała się miliarda odsłon w serwisie Wattpad
Życie Tessy można podzielić na to, co zdarzyło się przed poznaniem Hardina i na to, co zdarzyło się później.
Kiedy Tessa zaczyna studia, jej życie wydaje się idealnie poukładane: chce spełnić marzenia o pracy w wydawnictwie i jak najszybciej połączyć się z ukochanym Noah, który czeka na nią w rodzinnym mieście.
Ale spotkanie Hardina, który wydaje się być jej całkowitym przeciwieństwem, wywróci jej życie do góry nogami. Hardin jest arogancki, zbuntowany i w niczym nie przypomina troskliwego Noah. Ale to on budzi w Tessie uczucia, jakich dotąd nie zaznała." (źródło: znak.com.pl)
"Najlepsze w czytaniu jest to, że uciekasz ze swojego życia, możesz przeżyć setki, a nawet tysiące innych żyć."
Theresa Young jest z pozoru zwykłą dziewczyną, no dobra. Nie okazała się zwykła, bo takie zjawisko w wręcz nienagannym uniformie, bez skazy podkładu czy maskary, ze średnią ocen taką, jaką niektórzy wypijają w godzinę w postaci puszek piw (ba, a to wciąż dla nich za mało!), było dla paczki Stephanie dosyć niecodziennym widokiem. Tak, chcąc nie chcąc Tessa poznaje swoje przeciwieństwo, Steph wraz z jej całym towarzystwem i to tylko dlatego, że została jej współlokatorką. Dla mnie samej, postać głównej bohaterki była abstrakcją. Ja nigdy nie byłam taka jak Tessa, bardziej można by było mnie porównać do Steph (zdradzam moją czarną przeszłość, po prostu w to nie wierzę!). I właśnie takich bohaterek nigdy nie mogłam zdzierżyć, bo najzwyczajniej w świecie mnie irytowały. Ale tę dziewczynę naprawdę polubiłam, chociaż w prawie wszystkich sytuacjach miałam ochotę ją walnąć. Mocno, porządnie. Po połowie książki, moja sympatia do niej się utrwaliła, kiedy to Tessa zaczęła stawać przy swoim zdaniu. Ach, no i słyszałam wiele opinii, że panna Young to niezła płaczka. W końcu ją rozumiem, bo sama, gdy się wściekam to albo rzucę czymś, albo po prostu płaczę. Tak, jak potrafiłam przymknąć oko na Tessę, tak nie omieszkam się ostrzec czytelników przed niezwykle drażniącą matką głównej bohaterki i irytującym Noah, czyli jej chłopakiem. Na szczęście ta dwójka nie gra tu pierwszych skrzypiec.
"-Dlaczego Noah nie przyjechał ?
-Nie wiem - kłamię.
Parę razy kiwa głową, jakby poważnie to rozważał.
-Jasne. Gap pewnie ma wyprzedaż kardiganów, więc wystawił cię do wiatru. - Po tych słowach wybucha śmiechem, a pokój wypełnia taka energia, że nie potrafię się powstrzymać i dołączam do niego.
-A gdzie Molly? - pytam - Na wyprzedaży w Zdziromodzie?
Hardin milknie na chwilę, po czym zaczyna się śmiać jeszcze głośniej."
-Nie wiem - kłamię.
Parę razy kiwa głową, jakby poważnie to rozważał.
-Jasne. Gap pewnie ma wyprzedaż kardiganów, więc wystawił cię do wiatru. - Po tych słowach wybucha śmiechem, a pokój wypełnia taka energia, że nie potrafię się powstrzymać i dołączam do niego.
-A gdzie Molly? - pytam - Na wyprzedaży w Zdziromodzie?
Hardin milknie na chwilę, po czym zaczyna się śmiać jeszcze głośniej."
Hardin, Hardin, Hardin... Tak jak zdradziłam Wam, że byłam buntowniczką z pierwszego wrażenia, tak też miłość do tego typu ludzi mi została. Ja wiem, że niektórzy stwierdzą, że Scotta nie można pokochać... Ale no ja mam ogromną słabość do niego. Autorka wykreowała go w taki sposób, że nie dałoby się przejść obok niego obojętnie. Tak, jest dupkiem. Dodajmy, że jest seksownym dupkiem. Da się przymknąć oko? Da. Ale również jest chamem, palantem i ogólnie nie zliczę ile razy zasługiwał na przysłowiowego liścia w policzek. Prócz tych cech jest jeszcze jego tajemniczość, te całe drastyczne wahania od zarozumiałego, pociągającego buca, przez bezlitosnego drania po romantycznego chłopaka, dzięki któremu miękną kolana. Oczywiście ta mieszanka nie jest naciągana ani sztuczna. Hardin jest naprawdę skomplikowany, ale w sposób realistyczny. I za to uzależnia.
Nie słucham, nie znam i nie wiem nic o One Direction. Dlatego nie zwróciłam i nie będę zwracać uwagi na fakt, że pan Scott jest fikcyjną kopią Stylesa. Niegdyś lubiłam fanfiction, nie mam nic do tego, naprawdę miło było poczytać takie rzeczy. I jedynie stąd wierzę, że to naprawdę było opowiadanie zagorzałej fanki. Króciutkie rozdziały (krótszych chyba nie czytałam, ale pasowały mi one) i ich zakończenia, które wprawiają czytelnika w emocjonalny kłębek nerwów, jednocześnie sprawiając, że kolejne strony praktycznie same się przewracają.
Powieść jest lekka, niewymagająca akurat w sam raz na przerwę wiosenną, by się odprężyć. Ci, którzy pragną w niej doszukać się czegoś głębszego - od razu mówię, nie znajdziecie tego. Ale w zamian otrzymacie historię, z którą będziecie przeżywać wszystko. Będziecie czuli irytację zachowaniem bohaterów, uczucie bezradności i smutki, zazdrość i lęk. Rzadko się zdarza, że kłótnie czy dramaty albo pogodzenia i jakiejś miłe chwile przeżywam AŻ tak. Chyba za nic w świecie nie mogłabym wystukać na klawiaturze tego, co czułam podczas lektury.
Oczywiście prócz burzy hormonów znajdziemy też sceny erotyczne. Jest ich całkiem, całkiem, ale powiem Wam szczerze... To nie jest coś jak Grey. Czytanie tego było czymś miłym, kompletnie niewstrząsającym, chwilami niewinnym a zaraz namiętnym.
After jest dla mnie, jak na razie jedną z lepszych powieści new adult. Znalazłam w niej to, czego potrzebowałam, by się odstresować. Już nie mogę się doczekać drugiego tomu. Niemniej jednak (chociaż podejrzewałam, że akurat to będzie miało wpływ na dalsze losy) to mimo wszystko zakończenie mnie... cholernie wyprowadziło z równowagi. Byłam zła, nie. Byłam wściekła. Nie powiem na kogo, ale... ugh!
"Czasami myślisz, że kogoś znasz ale to nieprawda."
Tym, którzy pragną zarwać kolację ze śniadaniem z Tessą i Hardinem życzę miło spędzonych godzin i chwil. Zaparzcie sobie meliskę, weźcie coś pod rękę do chrupania i poczujcie ten płomień pod skórą. Za efekty uboczne spowodowane brakiem melisy, rumianku czy innych płyników do spożywania nie odpowiadam, umywam od tego łapki!
Za nieprzespaną noc z After dziękuję wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥