Tytuł: Amber
Cykl: Torn hearts
Tom: I
Liczba stron: 591
Moja ocena: 6*
Wydawnictwo: Akurat
"Życie Amber Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy, spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło.
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia." (źródło: muza.com.pl)
Doskonale zdaję sobie sprawę, że opinii o tej książce jest wiele. Jednak ja szczęśliwie należę do fanek i na wstępie wyznam Wam szczerze, że moja ocena... Jest oceną nietypową. To wszystko dlatego, że Amber wstrząsnęła moim światem i nie potrafię w żaden inny sposób jej ocenić. Wydaje się banalnie, trójkąt miłosny. Ona plus dwa razy on. Nic szczególnego, a jednak!
Owszem, początek fabuły nie wprowadza rzetelnie czytelnika w świat głównej bohaterki. Zostajemy po prostu rzuceni na głęboką wodę, w dodatku jakby to był nasz pierwszy raz. I nie, nie zaczyna się delikatnie. Od razu da się wyczuć sporą dozę ironii (którą z resztą uwielbiam), charakter bohaterów, którzy stu procentowego wyrazu rozsądek nie posiadają w swoim życiowym słowniku. Zalążki jakieś tam są, ale co z małego ziarenka, gdy potrzeba jest wielkiego drzewa?
Jednakże z kolejnymi stronicami, które z czasem przelatują same przed oczami, wgłębiamy się w życie Amber Moretti, tak jakbyśmy kopali w ziemi, poszukując nieznanego skarbu. Ten okazuje się nie być złotem, lecz skrzynią tajemnic, mroku, demonów przeszłości. A prócz nich otrzymujemy chyba największy synonim pruderyjności, jaki tylko możemy sobie wyobrazić. Sceny łóżkowe, odważny język i zuchwałe zachowania. Enigma i wstrząs. Oburzenie i napięcie.
Plus dwa elementy tego miłosnego i burzliwego trójkąta. Dwójka przyjaciół, Brock i Ryder. Jeden hipnotyzujący, drugi uzależniający. Tak, mam kolejnych literackich bohaterów, którzy widnieją na liście "gdybyście pojawili się w realnym świecie, z chęcią bym was zaadoptowała"
Więcej o nich nic nie dodam, musicie sami ich poznać. A taka będę złośliwa, a co mi tam!
Tak, Amber jest powieścią zdecydowanie dla czytelników, którym nie przeszkodziłoby w lekturze nic a nic. Bo nie jest to powieść dla każdego, tego nie ukrywajmy.
Co do stylu autorki, nie mogę się wypowiedzieć. Wiem jedno. Jej nazwisko nie raz i nie dwa pojawi się na mojej półce, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Ponadto nie mogę się doczekać, aż druga część pojawi się na polskim rynku. I muszę dodać jeszcze jedno, okładka jest świetna. Delikatna powłoka skrywająca mocne, zaskakujące wnętrze.
Jeżeli macie okazję i nie boicie się stawić czoła Amber, Brockowi i Ryderowi... To serdecznie zachęcam. Jazda z górki bez trzymanki gwarantowana.
Dodatkowo przez cały czas, gdy czytałam
często na myśl przychodził mi ten genialny utwór.
Moim zdaniem idealnie pasuje.
Za poznanie historii Amber serdecznie dziękuję wydawnictwu Akurat oraz Business&Culture
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥