Autorka: K. N. Haner
Tytuł: Na szczycie
Liczba stron: ok. 790
Data premiery: styczeń 2015
Moja ocena:5+/6
Wydawnictwo: Novae Res
Muszę przyznać, gdy tylko dostałam
propozycję, bez najmniejszego wahania ją przyjęłam. Powieści
erotyczne są zdecydowanie dla mnie, a jeżeli dodacie do tego rockmanów,
to jestem sprzedana. Czy naprawdę Na szczycie wywarło na mnie aż
tak dobre wrażenie?
Autorka, bo K.N. Haner, która
posługuje się pseudonimem, okazała się niebywale sympatryczną i
ciepłą osóbką. Miałam okazję z nią wymienić kilka wiadomości
i powiem Wam szczerze, że serce mi topnieje, gdy autorzy traktują
swoich czytelników równym sobie. Co prawda miałam zadać z dwa pytania autorce, jednak wygrzebałam na jej blogu kilka ważnych
informacji, takich jak fakt, że Avenged Sevenfold jest jednym z ulubionych zespołów autorki i to na nich się po części wzorowała, a główną, fundamentalną inspiracją
do napisania NS była trylogia 50 Twarzy Greya, Za Sceną oraz twórczość Sylvii Day...Jednak oby
Was to kochani nie zmyliło, bo to, co znajdziemy w tym obszernym
tomisku, nijak ma się do Szarego i jego przygód.
Rebeka Staton jest dziewczyną z
garstką problemów na głowie, matką pasożytem, beznadziejną
szefową i swoim współlokatorem-najlepszym przyjacielem, gejem o
imieniu Trey. Reb pracuje w klubie ze striptizem, w którym jedynie
daje występy taneczne i nie chodzi, jak większość dziewczyn, na
układy z klientami. Pewnego wieczoru ma zatańczyć w stroju
anioła i dobrze jej to idzie, aż do momentu, kiedy jej tęczówki
napotykają szmaragdowe oczy Sedricka Millsa, który okazał się być
managerem genialnej kapeli rockowej-Sweet Bad Sinful. Wkrótce
dostaje nietypową propozycję od Seda, który już zaczyna jej
mieszać w głowie. Co wyjdzie z tego spotkania? Czy dziewczyna
przystanie na tak intrygującą propozycję Millsa?
Z początku, tu muszę Wam przyznać,
bałam się tej lektury. No bo tak naprawdę nie wiedziałam na czym
stoję, do tego spora ilość stron, gdzie naprawdę nie pamiętam
kiedy ostatni raz czytałam takie tomisko. Okazało się, że moje
obawy były zbędne!
Ten gatunek literacki bardzo lubię,
nawet mimo mojego młodego wieku. W sumie zaczęło się tak, jak u
Autorki, podczas przygody z Szarym. Od tamtej pory na rynku
literackim pojawiło się na pęczki szero-podobnych,
nawet nieco marnych podrób sławnej trylogii. W pewnym
momencie byłam uczulona na takie pozycje, jednak Na szczycie
zawładnęła moim sercem. Po prostu! Słodcy, źli i grzeszni? Tak,
tak właśnie sobie ich wyobrażałam. Te gorące temperamenty,
wyciekająca uszami pewność siebie, obezwładniające uśmiechy,
sarkastyczne poczucia humoru...
Tu muszę przyznać brawa dla Autorki,
rzadko zdarza się, że ja(!), czytając książkę parskam śmiechem na
cały głos! Zdradzę Wam malutką tajemnicę, że kocham Rebekę za
jej charakter! Naprawdę okazała się być bardzo podobna do mnie i
dlatego też, stała się jedną z niewielu bohaterek, które w ogóle
mnie nie drażniły.
W powieści nie brakuje bohaterów
wykreowanych tak intensywnie, tak dokładnie, że żaden się nie
pokrywa z innym. Charyzma i jeszcze raz charyzma. Mogłabym i bardzo
chciałabym Wam opisać każdego bohatera tutaj z rzędu, ale no nie
mogę! Nie będę Wam zabierać radości z czytania, bo naprawdę
warto. Każdego z nich wszystkich zapamiętałam i choć było tych
ludzi sporo, nie szło ich pomylić czy, o którymś zapomnieć. Po
prostu się nie dało.
Na szczycie jest napisana bardzo
przystępnym, prostym językiem, przeplatanym dialogami i niezwykle
doszczętnymi opisami miejsc oraz zdarzeń. Jeżeli chodzi o aspekty
seksualne, to owszem są. Jak na loterii, co się chce to i się ma.
Począwszy od normalnego seksu czy pieszczot oralnych, przez zabawy
homoseksualne, aż do....wielokątów. Jednak niech Was to nie
przeraża, bo sceny seksu nie są głównym wątkiem w tej historii i
nie znajdziemy ich na każdej stronie książki. Bo oprócz tego
autorka funduje nam wydarzenia,których najmniej się spodziewaliśmy,
kłótnie, akty desperacji, załamania, powroty demonów z
przeszłości...Ukazuje nam przewrotny los, bo nie ma miejsca na sielankową
miłość rozlewaną ze strony na stronę.
Na szczycie to odważne doznania,
szokujące momenty i nieoczekiwane zwroty akcji przyozdobione
towarzystwem całej, szerokiej gamy różnorodnych uczuć. NS powinna
być nielegalna. Uzależnia, człowiek nie może przestań o niej
myśleć, wpada w trans, nie może spać, bo każdą najkrótszą
chwilę próbuje poświęcić książce, nie zważając na to, czy
jest wyspanym, a może głodnym.
Polecam serdecznie, nudy nie zaznacie!
Za możliwość przeczytania NS dziękuję serdecznie wydawnictwu Novae Res
oraz zapraszam na fanpage książki!
ojej a ja się nie skusiłam!
OdpowiedzUsuńżałuję, bo takie lektury bardzo lubię i mimo, że ostatnimi czasy skłaniam się bardziej ku klasyce to wiem, że i tak wrócę w swoje "mroczniejsze i pikantniejsze klimaty" ;)
Oj, żałuj ami, bo naprawdę nie wiesz, co tracisz! Jak tylko powrócisz w swoje dawne klimaty, szybciutko weź się za historię Rebeki, bo jestem niezmiernie ciekawa, jakie wywarłaby na Tobie wrażenie! :)
UsuńJa jeszcze odczuwam nieco strachu przed takimi odważnymi książkami, niemniej jednak Twoja recenzja jest tak kusząca, że pewnie, gdybym miała książkę w zasięgu ręki, to niezwłocznie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńOjejku, naprawdę miód na moje uszy nic więcej! Cudownie mi to słyszeć, dziękuję!
UsuńPo takiej recenzji naprawdę ma się ochotę na tą książkę, ale obawiam się, że ja ją sobie odpuszczę bo fabuła stylizowana jest na inną sagę erotyczną - sagę o Sinnersach. I nawet by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że nawet imię bohatera się powtarza! :/ Nie znoszę takich zabiegów. Czuję się wtedy, jakby ktoś mnie oszukał. Mnie i oryginalną opowieść. Nie wątpię, że ta się różni od Sinnersowej, ale chwilowo nie mam ochoty upewniać się w tym przekonaniu lekturą. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś.
Pozdrawiam,
Sherry
Prawie wszystkie imiona są "zainspirowane" Sinnersami :)
UsuńJakby doszukiwać się szczegółów, to połowa książek jest inspirowana na innych powieściach i nikt nie robi z tego szczególnego problemu :) Ważne, że treść nie jest plagiatem, a świetną przygodą głównej bohaterki i moim zdaniem nie ma co zagłębiać się w imiona, przecież to tylko imiona.
UsuńPiękna recenzja :) Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńPrzyjemność po mojej stronie! :)
UsuńNie, nie, nie - erotyki i rockmani to niestety nie moje klimaty. Erotyków nie czytam w ogóle i nie wiem, czy to kiedykolwiek się zmieni :)
OdpowiedzUsuńTak Kasiu, ja od razu wiedziałam, że to nie będzie powieść dla Ciebie i całkowicie to rozumiem :)
UsuńWidzę, że dołączyłaś do fanów NS :) Witaj w klubie, bo ja również jestem oczarowana tą książką.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobne zdanie Cyrysiu :)
UsuńOgromnie kusisz :)
OdpowiedzUsuńJeżeli mam czym, to kuszę Agnieszko :D
UsuńA mnie zainteresowałaś :) Lubię, gdy w książkach erotycznych dużo się dzieje, nie tylko jeśli chodzi o seks. A duża ilość stron zachęca do czytania, lubię zżywać się z bohaterami i przebywać z nimi jak najdłużej, o ile oczywiście ma to jakieś uzasadnienie w treści książki :D
OdpowiedzUsuńMa, ma! Cieszę się bardzo, że udało mi się Ciebie zainteresować :)
UsuńErotyki to nie moja bajka- przeczytam coś czas od czasu, ale bez specjalnych chęci :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ten gatunek literacki jest tak specyficzny, aż wiadomo, że nie każdemu przypadnie do gustu. :)
UsuńZachęciłaś mnie . Skoro Tobie się podoba , muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńOch, cieszę się bardzo i mam nadzieję, że NS szybko dostaniesz w łapki i będziesz miała okazję przeczytać! :)
UsuńChcę być tak uzależniona, jak Ty. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo pozostaje mi tylko czekać na recenzję Wiolu, bo jestem niesamowicie ciekawa, jakie wrażenie wywarłaby na Tobie ta debiutancka powieść :)
UsuńErotyki mi nie odpowiadają.
OdpowiedzUsuńwww.rozdzial5.blogspot.com
Rozumiem, erotyki nie są dla każdego :)
UsuńUwielbiam książki o których nie można zapomnieć. Szkoda tylko, że to erotyk, ale może dam szansę :)
OdpowiedzUsuńDaj szansę, daj a nuż się nie zawiedziesz :)
UsuńTeraz tylko czekać na okazję, żeby móc ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńOoo, to już niedługo będzie okazja, bo w tym miesiącu już będzie premiera! :)
UsuńJest to pozycja nie dla mnie. Nie lubię erotyków. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zapomniany-szept.blogspot.com
No cóż, wiadomo, że nie są one dla każdego :)
UsuńZazroszczę szablonu !:)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego co najpiękniejsze w nowym roku, sił odwagi, spokoju,błogosławieństwa,realizacji siebie. Nieśmiało zapraszam do siebie, dopiero raczkuję i będzie mi bardzo miło.
http://odkrywajacksiazki.blogspot.com/
Dziękuję :) Ale uważam, że i tak nie ma co tutaj zazdrościć :)
UsuńZ pewnością zajrzę.
Takie książki wciągają nawet jeśli średnio się nam podobają:) Mam już dodaną tę książkę w wirtualnej biblioteczce, mam nadzieję, że uda mi się z nią zapoznać:) Chciałabym też przeczytać jakiś erotyk gdzie to kobieta byłaby tą rządzącą, a on szarym myszkiem :D
OdpowiedzUsuńO proszę! :D Treści Ci nie zdradzę, ale kto wie, może w NS znajdziesz to, czego szukasz :) No i Beti, tylko pozostaje mi czekać na Twoją recenzję! :)
UsuńCzytałam już gdzieś recenzję, ale nadal uważam że nie jest to książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę. :)
UsuńNo tak, książka dla mnie a ja bez pieniędzy :]
OdpowiedzUsuńOj grosik do grosiczka i się nazbiera! :D
UsuńLubię erotyki więc to coś dla mnie, Szkoda tylko, że autorka nawet nie zmieniła imion bohaterów 'Za sceną'.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko spróbuj, jak już się wkręci w treść, to nawet nie zwraca się uwagi na imiona :)
UsuńMi takie szczegóły nie przeszkadzają, to przecież tylko imiona. Wielu ludzi na cały świecie nosi takie same, więc nie ma szans żeby się nie powtarzały. Ale na pewno pojawią się osoby, które odbiorą taki element za pójście na łatwiznę ze strony autorki czy nawet plagiat.
UsuńLubię erotyki, ale tej powieści nie kupuje już po opisie. Po pierwsze tak jak napisał ktoś wyżej za duże podobieństwo do Sinnersów widzę, po drugie lubię długie książki, ale to przesada. Żeby nie zmienić nawet imion? Może autorka sądziła, że nie czytuje się książek pani Cunning?! Dla mnie opis jest rażąco podobny, a z góry skreślam książki które powstały na wzór istniejących już. Nie chce mi się czytać czegoś niemal takiego samego, zwłaszcza, ze warsztatu pani K. Haner nie posiada bo nie czytałam nic co wyszłoby spod jej "pióra" i nie sądzę by przebiła Olivie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nic pani nie czytała od pani K.N. Haner, więc moim zdaniem w takiej sytuacji nie ma się dużego pola do popisu. Ja uważam, że autorka czerpiąc inspiracje pokazała, jakie wrażenie wywarła na niej ta seria, co NIE oznacza, że treść jest kropka w kropkę skopiowanym plagiatem, co to, to nie. Nie sądzę, aby autorka chciała przebić Cunning, ale czytałam i serię o Sinnersach, i NS...Po prostu wiem i z fundamentami mogę stwierdzić, że to nie jest to samo. A co do trasy, rockmanów czy imion...Mało to książek wyszło o takiej tematyce? Chyba powinniśmy wspierać rodzimych autorów, dodatkowo debiutantów, a nie krytykować bez poznania treści, jak to się mówi "po okładce"? :) Ale cóż, to pani wybór, ja mogę tylko powiedzieć, że traci pani szansę na świetną historię. :)
UsuńNie możesz drogi Anonimie znać mojej twórczości, bo "Na szczycie" to moja debiutancka powieść i trudno żebyś znała coś co wyszło spod mojego "pióra". Zachęcać do przeczytania nie będę. A co do Olivii to wiem, że jej książki są bardzo popularne i nie ukrywam, że się nimi inspirowałam. Tłumaczyć się nie mam zamiaru po raz kolejny pisząc to samo. Fajnie by było gdyby te KOMENTARZE były pisane nie z anonimowych kont. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja natrafiłam na bloga Pani Haner i współczuję osobie, która musiała robić jej korektę w tej jakże oryginalnej powieści. Polecałabym znaleźć w słowniku definicję inspiracji i plagiatu, ponieważ w tej książce mamy do czynienia z tym drugim. I gratuluję wyobraźni, momentami umierałam ze śmiechu czytając te głupoty. Pozdrawiam autorkę, która chowa się pod znanym nazwiskiem Briana Hanera, a sama krytykuje innych o anonimowość.
OdpowiedzUsuńKamila, Żywiec.
Witam,
OdpowiedzUsuńChciałabym się jakoś wypowiedzieć na temat tejże książki, ponieważ spotykam się z kolejnym blogiem, który prowadzi recenzję na jej temat. Jako, że przeczytałam książkę i jestem zapoznana z jej fabułą uważam, że w jakiś sposób jestem w stanie wypowiedzieć się na temat jej treści.
Jednakże jest pewna sprawa, która znacznie odbiega od książki, jej recenzji i treści. Mianowicie zauważyłam, że gdy pojawi się jakakolwiek negatywna opinia jej autorka zostaje "zjedzona" przez oddane fanki Pani K.N.Haner.
Jeżeli autorka "ma jaja" to potrafi przyjąć do siebie uzasadnione słowa krytyki i nie musi wysługiwać się swoimi obrońcami.
Jestem takiego zdania, że książka i autor powinni być traktowani osobno. Jeżeli recenzja dotyczy książki to dotyczy jej treści, a nie życia prywatnego tego, kto ją napisał.
Jeżeli zostanę nazwana "żałosną, zazdrosną kobietą" lub "tą która ma biedne życie seksualne" to bardzo proszę, jednakże nie jestem tu po to, aby oceniać autorkę lecz KSIĄŻKĘ KTÓRĄ NAPISAŁA. Zacznijcie w końcu odróżniać te dwie zupełnie różne od siebie sprawy. Jeżeli chciałabym "pohejtować" Panią autor zrobiłabym to pod postem na blogu z jej wywiadem.
Kółko wzajemnej adoracji kręci się wokół każdej recenzji i nie pozostawi suchej nitki na tym, kto ma odmienne zdanie niż one. W takim przypadku to wy jesteście żałosne, że reagujecie na te komentarze. Jakoś nie widzę, żeby Pani autor na nie odpisywała, tylko za każdym razem widzę anonimy, które jej bronią.
Co do książki - nie jest to nic nadzwyczajnego. Kolejny erotyk, podobny do serii Sinnersów, Greya, Crossa i innych tego typu. Nie wiem co innego trzeba by było wymyślić, żeby to wszystko nie było do siebie podobne. Seks jak seks, niektórzy lubią na ostro, niektórzy ograniczają się tylko do paru pozycji. Jednak utrata dziewictwa w tym przypadku była przesadzona.
Pozdrawiam
Jestem ciekawa jak wypadła ta powieść, choć ostatnimi czasy powieści erotyczne i romanse zawodzą mnie! Troszkę także straszy to wydawnictwo, ale i tak chciałabym dać jej szansę ;) P.S. nie wiem jak, ale przy przeprowadzce mi uciekłaś, ale już jesteś u mnie w odwiedzanych blogach, prosiłabym także o zmianę banerku wyzwania i konkursu! Z góry dzięki!
OdpowiedzUsuńHistoria ta zawładnęła moim sercem i umysłem. Pokaźne tomisko pochłonęłam w dwa wieczory, a teraz mam problem, bo nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów "Na szczycie".
OdpowiedzUsuńAutorka od samego początku nie owija w bawełnę. Już sama okładka daje poznać się na tym, że w książce erotyki i niegrzecznych chłopców nie zabraknie. Sceptycznie nastawiona do tego typu historii i do tej podchodziłam z dystansem. Jednak już od pierwszych stron zostałam wciągnięta w wir akcji.
Poznajemy Rebekę, młodą, zagubioną kobietę, która swoje problemy próbuje zatuszować wiecznymi imprezami. Dziewczyna na pozór bardzo lekkomyślna i beztroska skrywa przed wszystkimi tajemnicę jej dzieciństwa. Kompanem w zabawie dla Rebeki jest jej najlepszy przyjaciel - biseksualny Trey. Od razu go polubiłam, a to dopiero pierwszy z cudownych facetów pojawiających się w książce.
Rebeka jest dziewicą i co lepsze, także striptizerką. To nietypowe połączenie idealnie odzwierciedla osobowość głównej bohaterki. Moim skromnym zdaniem kreacja Rebeki jest doskonale przemyślana i naprawdę dopracowana. Wkurzała mnie ona niemiłosiernie ale w momencie gdy dowiadujemy się o tym co spotkało ją w dzieciństwie, wszystkie "dziwne" akcje jakie działy się za jej sprawą, zaczynają mieć sens. Rebeka jest po prostu skrzywdzonym dzieckiem, które nigdy nie zaznało normalnej, zdrowej rodzicielskiej miłości. Nie jest przygotowana na związek, na miłość, na zaufanie, a nagle pojawiający się na jej drodze menadżer zespołu rockowego - Sedrick Mills, dodatkowo burzy względy spokój w jej życiu. Sedricka polubiłam od samego początku, chociaż mam ogromny problem i dylemat z kim wolałabym by Rebeka związała się na stałe. Erick Walter także podbił moje serce. Chyba nie ma takiego członka zespołu, którego bym nie polubiła. Zabrało mi jedynie trochę więcej szczegółów związanych z zespołem ale liczę na to, że w kolejnych częściach tej książki będzie mi dane je poznać.
By za bardzo nie spolerować dodam jedynie, że sceny seksu rozpalają tutaj i umysł i ciało. Zawrotna akcja i niespodziewane jej zwroty są naprawdę zaskakujące i nigdy nie zgadłam co wydarzy się dalej. Bohaterowie i ich wybuchowe charaktery nie dają odetchnąć ani na chwilę. W tej historii jest drugie dno, które trzeba dostrzec. Ja je dostrzegłam i podziwiam autorkę za odwagę ale także za kreację bohaterów tak różnorodną i ciekawą, że nie sposób się oderwać. Nie zabraknie tutaj także czarnych charakterów, zazdrosnych byłych narzeczonych i problemów, które piętrzą się strona po stronie by w końcu wybuchnąć wszystkie razem. Tak właśnie czułam się czytając tą książkę, emocje wzbierały i wybuchały nagle by potem na chwilę opaść i dać sekundę wytchnienia.
Dla mnie ten debiut zasługuje na ogromne gratulacje. Nie tylko za odwagę ale za pomysł i świeżość. Styl i język są proste i mimo, że książka liczy prawie 800 stron to pochłania się ją momentalnie. Czytałam, że autorka tak naprawdę nigdy wcześniej nie pisała i zaczęła robić to niedawno więc boję się co może być dalej :) Każdą kolejną książkę K.N. Haner kupię w ciemno i na pewno się nie zawiodę. Dobrze, że mamy w Polsce takich młodych, zdolnych, odważnych autorów, a na fali "Greya" warto sięgnąć właśnie po nasze rodzime autorki.
Do tej książki zachęcam z całego serca i czekam na kolejne części z niecierpliwością!
Książkę przeczytałam i uważam że jest rewelacyjna.Choć czuję lekki niedosyt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń