piątek, 17 kwietnia 2020

Nieczyste więzy - K.N. Haner

Autorka: K.N. Haner
Tytuł: Nieczyste więzy

Cykl: Nieczyste  (tom I)
Liczba stron: 352  
Moja ocena: 5/6


 „Miłość to dar, ale by była ona prawdziwa i szczera, musi się spotkać jedna dusza w dwóch ciałach.”

Przychodzę dziś do Was z historią, która nie jest pospolita. Nie jest grzeczna, nie jest relaksująca (cóż, to zależy dla kogo). Jestem tym typem czytelnika, który nie boi się wyzwań. A tym okazała się lektura „Nieczystych więzów” i tak, zdecydowanie mam na myśli tutaj treść.  Jak odebrałam te wyzwanie?

„Dla jednych przyjemność to namiętność, delikatność, ale w naszym przypadku jest inaczej. Wiem, że będzie bolało, że będzie zbyt intensywnie, lecz zostanie mi to wynagrodzone. On tego potrzebuje.”




Claire jest młodą kobietą, której życie nie głaskało po głowie. Właśnie dostała staż w renomowanej firmie, ścieżkę kariery w zasadzie ma otwartą szerokim rozłożeniem ramion, ale pojawia się jeden problem. Demony przeszłości, które podążają  za nią krok w krok. 

Aż pewnego dnia trafia na Doktora Douglasa. Prócz chęci pomocy w jego oczach zradza się coś jeszcze. Claire podnosi rzuconą rękawicę, a oni zdają się wchodzić na nieznane dotąd tereny. 




„Krótkie chwile szczęścia wcale niczego nie ułatwiają. Są wręcz bolesną nauczką, bo po każdej takiej miłej chwili porywający ból i strach są jeszcze większe.”



Nie wiem, czy wiecie – a w zasadzie powinniście już się przynajmniej domyśleć. Jestem przeogromną fanką Kasi Haner od samego początku. Wiecie, jak cholernie jest miło oglądać na przestrzeni lat rozwój jednego z ulubionych pisarzy? I cholera jasna! Kasiu, jeżeli to czytasz – rozłożyłaś… nie, rozpierdoliłaś (nie dam rady inaczej, przepraszam. Ta recenzja jest dla pełnoletnich duszyczek!) mnie na kawałki. Znokautowałaś. Ja w zasadzie nie wiem, jakim cudem siedzę i właśnie sklejam słowa w całość. 


I wiecie co? Zastanawiam się nad swoimi uczuciami do autorki. Czy ja ją uwielbiam, czy może chce…zakopać trzy metry pod ziemią? (tak sobie gadam, wiecie, że nie przeżyłabym bez Kasiowego pióra dłużej niż trzy miesiące). Ale do tego jeszcze wrócę. 




„Jakby rzucił na mnie jakieś zaklęcie. Patrzę prosto w jego oczy, a przecież nie zdarza mi się to często. Nie z powodu braku pewności siebie.[…] Wydaje mi się, że z moich oczu można wyczytać wszystko, czego nie chcę powiedzieć, czego się boję lub czego pragnę.”



Co my tutaj w zadzie mamy, pewnie myślicie sobie. To już Wam mówię. Mamy tutaj coś nowego. Świeżą bułeczkę, która na tle twórczości Kasi Haner wyróżnia się, jak ta jedna bułeczka. Nie taka zwykła bułka, wiecie, okrągła z piekarni. Tylko taka świeża z ogromem kruszonki. Taka, która znika, zanim zdążysz ustać w kolejce. Pragniesz jej tak cholernie mocno, a jednak gdzieś w środku czujesz, że nie jest dla Ciebie dobra. Węglowodany, cukier, słodkość, rozkosz, przyjemna ekscytacja z chrupania kruszonki – to wszystko pójdzie Ci w boki (jak dobrze pójdzie, na cycki nie ma co liczyć). A jednak mimo wszystko, no cholera, sięgasz po tę bułkę. Zatracasz się w niej, a ona pochłania Ciebie bezlitośnie. 


… jeszcze nigdy nie porównałam książki do czegoś takiego. Powinniście wiedzieć jedno – to wielki komplement z mojej strony, okej? 




„W tych szarozielonych oczach widzę coś, co niesamowicie mnie intryguje, zachwyca, podnieca i przeraża jednocześnie.”



Ja znowu nie wiem, od czego zacząć. Mamy tutaj Claire, młodą dziewczynę. Z początku nie mogłam jej rozgryźć, a raczej tego – czy ja ją w końcu lubię, czy jednak nie. Z czasem zaczęłam ją poznawać. Zapragnęłam widzieć o niej więcej, zagłębić się w jej pokręcone wspomnienia, które z każdą stroną były coraz bardziej druzgocące. A mimo wszystko, nie dajcie się zwieść, Claire jest silną postacią. Z początku może wydawać się, że to nie jest to, ale uwierzcie. Dajcie jej czas. Naprawdę da się ją polubić. Ma humor, nutkę dzikości w sobie.




„ – A jeśli mi się spodoba?

- To będziesz rżnął Ashley, wyobrażając sobie, że to ja.
- Nie wierzę, że to powiedziałaś.”







I mamy doktora Douglasa. Wszystko się w nim zgadza. Przystojny, ale nie bez przesady. Charyzmatyczny, ułożony, inteligentny. Gentleman z krwi i kości. Przebija się przez niego empatia i chęć pomocy innym.

Dopóki jego odbicie w lustrze nie przybierze innego wyrazu. 



„To znowu ta psychologiczna gra, która tak cholernie mnie podnieca i intryguje.”




Ciężko jest mi cokolwiek napisać więcej, bo nie chcę Wam odbierać tej przyjemności.
Muszę przyznać, że jest to całkiem ciekawe zjawisko. Relacja doktora i Claire jest na tyle niebezpieczna, niesamowicie kusząca, bo człowiek podświadomie ma swoje myśli, ale… ale nie da się od niej odciągnąć ot tak. Wierzcie mi, po prostu się nie da. Nieczyste więzy kuszą tak, jak te cholerne jabłko kusiło Adama.
Wszyscy wiemy z jakim skutkiem. 



„Po prostu pozwalam sobie na szczęście, bo każdy na nie zasługuje. Choć odrobinę.”


K.N. Haner stworzyła historię, której nie każdy się podejmie ( za to wielkie pokłony). Wchodzicie w świat Claire i Douglasa na własną odpowiedzialność, balansując na cienkiej granicy tego co jest dobre, a co złe. Co wypada, a co nie. Nie ma tutaj miejsca na zgorszenie, zachowanie resztek godności czy moralności.

Ale wierzcie mi – jeżeli podejmiecie się tego ryzyka, nie będziecie żałować. Nieczyste więzy obejmują ramionami, ściskają, wciągają w otchłań, a kiedy wszystko zbliża się do mety – krzyczysz. Tylko pamiętajcie, nie każdemu się to spodoba, bo nie każdemu musi. 

A jeżeli już mówimy o zakończeniu. Właśnie przez nie zastanawiałam się czy nie kopać pod oknem trzy metrowego dołu. Ja nie zbierałam szczęki z ziemi, bo nie było co zbierać. Zszargane emocje nie pozwoliły mojemu mózgowi oszacować sytuacji – nie wiedziałam czy zacząć płakać czy śmiać. Nie wiedziałam czy byłam w szoku, czy po prostu zostałam otumaniona.

Aż żałuję, że czytałam tę książkę. 

Tylko dlatego, że z podwójną chęcią znowu bym zarwała dla niej noc.  

I podrzucę Wam coś, czego słuchałam w trakcie lektury. Idealnie oddaje klimat!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥