niedziela, 29 marca 2020

Kiedy myślisz, że gorzej już nie może być... - "Złe miejsce" K.N. Haner



Autorka: K.N. Haner
Tytuł: Złe miejsce
Cykl: Niebezpieczni mężczyźni  (tom I)
Liczba stron: 344
Moja ocena: 6/6


 Kurczę, nie wiem od czego mam zacząć. Minęło już trochę czasu od momentu, w którym zamknęłam tę książkę. Nawet nie wiem, jaka będzie recenzja… ale proszę mnie nie spalić na stosie! Zapraszam!







„Każdy z nas znajduje się czasem w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie.”



Blaire Crawford  nie ma w życiu łatwo.  Z pozoru żyjąca, niczym pączek w maśle, dziewczyna mająca wszystko. Wygląd, pieniądze, luksusy. Nie dajcie się zwieść, myślę, że nikt z nas nie chciałby żyć w jej skórze. Otoczka cudownego życia Blaire znika w momencie, gdy dowiadujemy się całej prawdy. A z doświadczenia możemy wysnuć, że prawda najczęściej bywa gorzka. Tu okazała się cierpka, brutalna, niszcząca wszelki obraz, jakiego doznaliśmy na początku. Jest marionetką w rękach swojego ojca, a z tej sytuacji nie widzi żadnego wyjścia, aż do pewnego zwrotnego wydarzenia. Mogłoby się wydawać, że teraz los Blaire ulegnie poprawie, lecz przysłowiowo, nadzieja jest matką głupich, prawda? W tym momencie poznacie Phixa (tak, już wiecie w jakim teamie jestem, więc fanki Davida, proszę nie rzucać na mnie zaklęć!).


"Chciał udowodnić mi, że jestem nikim? Nie musiał. Doskonale wiedziałam o tym od dawna. Tak naprawdę wiedziałam o tym od zawsze."




Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością K.N. Haner, ale wiecie co? Znacie to uczucie, jak macie swojego ulubionego pisarza i z częstotliwością narkomana sięgacie po jego książki? Z czasem pojawia się przewidywalność, stałość pióra, schematy, które po któreś tam książce z rzędu zna się jak własną kieszeń. Z Kasią jest inaczej.(nawiasem, zakochałam się w dedykacji – cudo!) Za każdym razem zadziwia, intryguje, dorzuca coś nowego. Ale cholera jasna! To co się tutaj wydarzyło, przechodzi ludzkie pojęcie! Mój mały zeszyt do „spostrzeżeń” jest pełen nieprzyzwoitych słów, które wręcz krzyczały w mojej głowie podczas lektury. 





„Bardzo rzadko w całym moim życiu miałam poczucie bezpieczeństwa. Nie spodziewałam się, że znajdę to w takich okolicznościach. U boku człowieka, który mnie przerażał, a jednocześnie intrygował.”


Zazwyczaj moja sympatia uchyla się w stronę męskich bohaterów (nie każcie mi tłumaczyć dlaczego, chociaż ja wiem Wy macie podobnie, to nasza słodka tajemnica!)  a tutaj zadziało się coś niespodziewanego. Od samego początku poczułam specyficzną więź z Blaire. Chciałam ją rozumieć, rozumiałam, chciałam ją przytulić, by po chwili potrząsnąć nią mocno.





„- Wolałabyś, bym zrobił ci krzywdę?- nagle jego ton się zmienił. Stał się poważny i mroczny. Tak jakby przemawiał zupełnie innym głosem.”




Poznanie Phixa. (cholera jasna, chcę jeszcze raz!) to było coś. Ta intensywna tajemniczość, specyficzna bezwzględność, nieprzewidywalność, która biła od niego od samego początku. Wiecie, jak dzieci chichoczą, kiedy czekają na prezenty świąteczne? Ja tak miałam z każdą stroną, z każdym momentem, kiedy Kasia serwowała nieznane. Zręczne manipulacje, jakimi posługiwał się nasz "Panwmasce" nie tylko oddziaływały na otoczenie, ja również z każdym kolejnym momentem czułam się omotana.  Jakbym miała określić go jednym słowem, byłoby to sprzeczność. Wykazywał się bezwzględnością zimną jak lód, by po chwili zszokować głęboko skrywaną wrażliwością. A kiedy już myślicie, że da się go rozgryźć, zaczynał świecić śnieżnobiałymi zębami, niczym rodzony brat 
Lucyfera. 


„- Stosuję zasadę kar i nagród.

- Tak, zdążyłam się zorientować – westchnęłam.

- Bywam impulsywny – przyznał, czym mnie rozbawił.

- Naprawdę? – zadrwiłam, a Phix zacisnął usta.

- A ty za dużo gadasz – pogroził mi palcem, ale również się uśmiechnął. „



Prócz Phixa i Blaire, pojawia się David. (jak już wiecie, jestem team Phix, ale postaram się schować swoje uprzedzenia). Jak myślicie, że dwójka zajebiście skomplikowanych bohaterów to wystarczająco, Kasia powie wam głośne „Nie!”. David jest najbardziej cichociemnym mężczyzną, jakiego znam (oczywiście mowa tutaj o papierowych stronach). Jego skomplikowanie, sposób bycia i zachowania były nieprzewidywalne, trudne, ale jakże prawdziwe. Nie wiem co mam o nim powiedzieć, może wspomnę, że w moich osobistych notatkach jest wiele sprzeczności. Na jednej stronie zanotowałam „nie wiem, chyba da się go lubić?”, na kolejnej już „nienawidzę Davida!” a za dwie „okej, ma coś w sobie co przyciąga”. Więc z tym mało logicznym podsumowaniem zostawię was z Davidem.
Wróćmy do Blaire, wiecie co? Pewne wyznania, na jakie się zdobywała sprawiały, że coś łapało mnie za serce, jakby było ono mokrą szmatą, z której ktoś skutecznie próbuje wycisnąć ostatnie krople. To działo się ze mną, bo kiedy już wydawało mi się, że wyjdzie wszystko na prostą, dostawałam porządnego liścia. I tego oczekuję od dobrej, wciągającej historii!




„ – Wyglądasz jak księżniczka – wyrwało mi się.

Po prostu nie mogłam się powstrzymać, by tego nie skomentować. Phix spojrzał w moim kierunku, uniósł w moją stronę kieliszek z szampanem, i odpowiedział.

- Jestem pierdoloną księżniczką, i będę z tego korzystał!”



Autorka pokazała, że jeszcze nie raz nas zaskoczy. Stworzyła historię, w której atakowała, ba wręcz bombardowała przewrotnymi wydarzeniami od samego początku. Podsiała to tajemniczością, bezwzględnością, sprzecznościami w ludzkiej psychice, słabościami, które potrafią zniszczyć i wykreowała historię, od której nie sposób się oderwać. Sprawia, że każda strona jest niczym dawka zakazanego uczucia, które rośnie wraz z dawkowaniem. Rozbawia, uzależnia, chwyta za serce i miażdży morale. Wielki plus za tajemniczość jednego z bohaterów. Autorka dała nam ogromne pole do popisu dla naszej wyobraźni, a wyszło to genialnie. 
A koniec? Pani Haner w pięknym stylu nokautuje. Szczękę zbierałam z ziemi i to dosłownie. Musiałam przetworzyć własne myśli, z niedowierzaniem śledząc jeszcze raz ten sam tekst. Po prostu zniszczyło mnie to! Zazdroszczę wszystkim, którzy mają tę lekturę przed sobą. Jeżeli lubicie historie, które nie należą do najbardziej przyzwoitych, jeżeli lubicie przekraczać granice z dreszczem niebezpiecznych emocji na karku, nie wahajcie się ani chwili! Z utęsknieniem będę czekać na kolejną część!

PS Jako przedstawicielka Phixa, oczywiście nie mogłam się powstrzymać. Spójrzcie na ten tekst, idealnie pasuje do niego! 


„I’m a pain dealer, I’m a faith healer
I’m a soul stealer, and I’m coming for you
I’m a dream breaker, I’m a truth maker
I’m a cold-blooded killer and I’m coming for you
Oooh-ooh-ooh-ooh oooh-ooh-ooh-ooh
And there’s nothing you can do
Oooh-ooh-ooh-ooh oooh-ooh-ooh-ooh
I’m coming for you”




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥