Tytuł: Twój umysł na detoksie
Liczba stron: 304
Moja ocena: 4/6
Wydawnictwo: Muza
Powiem Wam szczerze, że ta książka była dla mnie niespodzianką. Rzadko czytam takie pozycje, aczkolwiek od czasu do czasu różnego typu poradniki trafiają w moje ręce, jako taka odskocznia w formie ciekawostki. Tym razem też tak było. Czy wystawiłam swój tok myślenia na detoks?
Autor praktykuje jako psycholog w Barcelonie. Karierę zaczął jako wykładowca na uniwersytecie, a potem współpracował i kształcił się u boku słynnego w tamtejszym regionie terapeuty Giorgio Nardone. W swojej książce przedstawia nam sposoby do zmiany myślenia i ukazuje, że problemy, które zazwyczaj utrudniają nam życie, a po czasie okazują, że nie taki straszny diabeł jak go malują.
W sumie nie wiem jak podejść do pisania tej recenzji, bo do lektury się czaiłam i bawiłam się w podchody z wielkim przymrużeniem oka. Nie miałam zielonego pojęcia czego tak naprawdę się spodziewać, więc wybaczcie za chaotyczny tekst, ale wplączę w niego jedynie moje zapiski i wrażenia, które notowałam podczas czytania.
Głównym tematem książki jest "terapia poznawcza". W ten sposób autor analizuje problem, przedstawia za i przeciw, no i z sukcesem uświadamia nam, że tak naprawdę nasz dylemat nie był tak wielki, jakby się wydawało.
Tekst nie jest złożony tylko i wyłącznie z suchych, naukowych wyrażeń. Dla mnie pozytywnym posunięciem ze strony autora, było wplątanie rzeczywistych wydarzeń z życia jego klientów (Rafael prowadzi również bloga, na którym jego pacjenci piszą o sobie oraz o sukcesach, jakie odnieśli dzięki terapii.) Po każdym rozdziale mamy takie informacje w pigułce, do których z chęcią będę powracać.
"Mit pierwszy: Dobrze jest się przejmować."
Oprócz naszych "pigułek" na stronach znajdziemy ciekawe schematy i metryczki, które mogą nam pomóc w codziennym życiu. Po co się denerwować, kiedy jest korek a my się spieszmy? (W szczególności jeżeli chodzi o takie osoby, jak ja...które niestety nie posiadają takiej cennej zalety, jaką jest cierpliwość.) Lepiej wziąć wdech, zastanowić się trochę i obędzie się bez nerwobólów. ;)
Troszkę zraził mnie fakt, gdzie autor krytykował Sekret. Książkę podobnego typu, którą również trzeba traktować z przymrużeniem oka. Ja bardzo polubiłam tę pozycję, bo dzięki niej całkiem wiele rzeczy osiągnęłam i myślenie, jakie autorka w Sekrecie ukazuje, wcale nie jest toksyczne, oczywiście moim zdaniem.
Ogólnikowo pozycja nie do przełknięcia na jeden raz, ale pozostawia w czytelniku osłonkę pozytywnego myślenia. W trakcie czytania pozwala czytelnikowi spojrzeć na własne życie z innej perspektywy, dzięki czemu ten zdaje sobie sprawę, że niektóre jego zachowania są wręcz śmiesznie niedorzeczne. Np. ja złapałam się nad tym, że mam awersję do lekarzy i ogarnia mnie panika, kiedy muszę odwiedzić przychodnię...a to siedzi tylko w mojej głowie. Ponadto Twój umysł na detoksie ułatwia nam zrozumienie pułapki, jaką jest sieć negatywnych myśli. Muszę przyznać, że po spotkaniu z terapią poznawczą, udaje mi się zatrzymać ciąg czarnych scenariuszy w odpowiednim momencie.
Dlatego polecam książkę wszystkim, niezależnie od tego czy zmagają się z własnymi perypetiami, czy nie. Warto wysłać swój umysł na detoks, bo tak naprawdę w większości przypadków wprowadzamy w nasze życie absurdalne problemiki, których by nie było, gdyby nie my sami.
Za urlop pozytywnego myślenia dziękuję panu Rafałowi i wydawnictwu Muza
Nie odczuwam potrzeby wysyłania swojego umysłu na detoks, dlatego jednak odpuszczę sobie tę pozycję.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńSama nie wiem... z jednej strony muszę przyznać, że faktycznie nieraz jakies uprzedzenia lub wytworzone w głowie problemy przeszkadzają, ale jakoś do lektury tej publikacji mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale pozycja troszkę rzeczy uświadamiająca. :)
UsuńJa też wierzę w myśli zawarte w książce "Sekret". Staram się je praktykować i chyba się to zaczyna sprawdzać. A książkę mimo wszystko chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO proszę! Czyli nie jestem sama :)
UsuńJa też nie jestem cierpliwą osobą, więc książka może mi się przydać :)
OdpowiedzUsuńCiężka ta nasza "dolegliwość" :D
UsuńJestem raczej osobą, która stara nie przejmować się na zapas i nie dręczyć siebie przez rzeczy, z którymi nic nie mogę zrobić (jak uciekający autobus [*]), więc nie sądzę, żeby książka dała mi coś nowego, poza tym nie przepadam za poradnikami, ale recenzja bardzo przyjemna :>
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :)
UsuńNa ogół nie czytam takich pozycji, chociaż nie rozumiem zagrania Autora, by krytykować inną pozycję.
OdpowiedzUsuńTak, to mnie strasznie zirytowało.
UsuńKsiążka kompletnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam okazję zagłębiać się w taką tematykę. Jeżeli znajdę chwilę - zapoznam się z nią ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A coś ciekawego zdążyłaś już na ten temat przeczytać? :)
Usuńo nieee, nikt by mnie nie zmusił do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNa razie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńZa dużo na głowie :(
Oj wiem, że teraz masz dużo na głowie, ale już niedługo! :*
Usuńteż rzadko sięgam po takie książki; po tą pewnie też nie sięgnę - no chyba, że przypadkowo wpadłaby w moje ręce :))
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Sama też bym pewnie nie sięgnęła, ale że z przypadku trafiła do mnie, to postanowiłam dać jej szansę. :)
UsuńNo nie wiem. Nie jestem przekonana do tej książki. Znaczy, gdybym ją zobaczyła w bibliotece, po twojej recenzji, być może z ciekawości bym się za nią wzięła. Ale w tej chwili nie mam jej w planach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry