Na pierwszy ogień idzie English matters z wydania na lipiec/sierpień. Magazyn ma 42 strony bardzo dobrej jakości (uwielbiam wszystko co przeżyje więcej niż jednego czytelnika) a okładka jest śliska i błyszcząca. Ogólnie pierwsze wrażenie? Bardzo okej.
Idziemy dalej, czyli mamy spis treści. This and That czyli Anastazja dowiedziała się jak nazywać po angielsku różne ułamki, symbole, jakieś linie... Czasami nie wiem jak te dziwactwa nazwać po polsku, bo ja i matematyka nigdy się nie lubiłyśmy...Więc dla mnie? Przydatny artykuł, nawet bardzo.
People and Lifestyle:
Home sweet Home
Getting Ink Done- tu się zaczytałam. Kiedyś chciałam mieć tyle tatuaży, że głowa mała... ale cóż. Całe szczęście mi minęło, ale w wywiadzie jest sporo prawdy. Są tacy, którzy wyryją sobie na czole "jestem idiotą" i są tacy, którzy zrobią na swoim ciele coś pięknego.
Lorde- Queen Bee- dla mnie najlepszy artykuł w całym magazynie. Otóż Lorde poznałam przy lekturze Wybaczenia autorstwa A. Lingas-Łoniewskiej i przesłuchałam akurat Tennis Court. Co ciekawsze, po krótkim przedstawieniu postaci tej młodziutkiej dziewczyny (rocznik 96!) mamy bardzo ciekawy tekst pomagający zrozumieć koncepcję utworu Elly. Przesłuchajcie!
Culture: czyli British or English- a Clash of Personalities? i Bad Boys, gdzie również załapał się nasz Janosik. Ale o tym zachęcam poczytać samemu!
Dalej mamy działy: Language, Science, Travel (och, chciałabym pojechać kiedyś na tą przepiękną Maltę).
Dla mnie zabawnym (dla mnie podkreślam, nie wiem jak dla innych) artykułem okazał się tekst z działu Conversation Matters zatytułowany Flirting in English. Poważnie to u nich tak wygląda? Life without you is like broken pencil, pointless. No ja bym pewnie się pobłażliwie uśmiechnęła, gdyby ktoś tak do mnie powiedział. A uwierzcie mam ogromną duszę romantyczki przecież!
Leisure, British Teenage Viewer. Tak, nastała era technologii a na placach zabaw panują pustki. I to nie tylko w Wielkiej Brytanii. Ciekawym było, że w tekście napomknięto o brytyjskim serialu Skins. Oglądałam go kilka lat temu, niedawno obejrzałam nawet pozostałe części czyli Rise, Pure i Fire bodajże. No jakbyśmy próbowali sobie wmówić- tak wygląda życie prawie każdego nastolatka. Wiem, że gdzieś czytałam, że w Polsce ten serial miał być emitowany, ale okazał się zbyt wulgarny. A czy to prawda? Nie wiem do końca.
W spisie treści znajdziemy działy takie, jak:
in brief
international
cover story
business profile
business woman
business trends
money
managing people
travel
technology
business language
readers' corner
Moją uwagę przykuł artykuł "The Bubble Tea Company Bursting with New Ideas"- no sporo się nasłuchałam o tych herbatkach z kuleczkami na dnie, ale osobiście bardzo chciałabym ich sama spróbować. Jedni mówią, że są one wyśmienite, inni zaś- po jednym łyku do kosza. "E-books Versus P-books" to coś dla nas- moli książkowych. Ja jednak wciąż pozostaję przy tych papierowych, tradycyjnych wersjach mimo plusów tych wszystkich Kindli.
Podsumowując- oba magazyny są bardzo dobre i nadają się dla osób znających już podstawy języka angielskiego. Kochani, nie bójcie się nieznanych słow! Czytając tekst nie będziecie zmuszeni szukać danego słówka w słowniku, wydawnictwo Was wyręczyło i macie podane na tacy nieznane Wam zwroty. To chyba jest moim zdaniem jednym z największych atutów.
Za możliwość podszkolenia mojego angielskiego z magazynami dziękuję wydawnictwu Colorful Media
Już dawno chciałam sięgnąć po English Matters, może nie dlatego, że lubię magazyny - bo nie, ale dlatego, że zbiera same pozytywne recenzje i jestem strasznie ciekawa tych (rzekomo rewelacyjnych) artykułów. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Spróbuj, bo warto :)
UsuńCzytam English Matters i polecam ten magazyn. Połączenie nauki i relaksu.
OdpowiedzUsuńOj dokładnie.
UsuńBardzo lubię takie formy podszkolenia języków obcych ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj! :)
UsuńJa chciałabym się zapoznać z tym czasopismem, jednak nigdy mi nie po drodze, zawsze zapominam, a czasopism tak samo jak Ty nie czytam zazwyczaj :) Dobrze, że English matters jest dobrze i solidnie wydany, też lubię coś, co pożyje sobie dłużej :D
OdpowiedzUsuńJak nadarzy się okazja to spróbuj Kasiu, warto! :)
UsuńMam przed sobą właśnie "English matters" - zostawiłam go na deser po niemieckim i rosyjskim. W weekend przekonam się, czy mi też przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją recenzję! :)
UsuńCiekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń