Autorka: Gail McHugh
Tytuł: Collide
Cykl: Collide
Tom: I
Liczba stron: 368
Moja ocena: 5+
O Collide swego czasu było naprawdę głośno. Nazwisko autorki pojawiało się wszędzie, począwszy od różnych blogów, zapowiedzi na portalach, aż po sklepu internetowe i ich zakładki pt. bestsellery. Mnie, jako wiernej fance tego gatunku, również pochłonęło szaleństwo. Panią Gail zakodowałam sobie w swoim móżdżku i czekałam na moment, kiedy uda mi się poznać jej twórczość. Jak wypadło moje drugie spotkanie z autorką?
Emily skończyła college i wszystko wydawałoby się być w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że krótko po tym, umiera jej matka. Jest to ogromny cios dla dziewczyny, jednak uporać się z bólem pomaga jej dotychczasowy chłopak - Dillion. Podczas, gdy Em przeprowadza się do Nowego Jorku, by zamieszkać ze swoją przyjaciółką Olivią, Parker zaczyna powoli odkrywać karty. Jednak nieświadoma Emily niczego nie zauważa, aż... Przypadkowo spotyka Gavina Blake'a. Jednak to, co później ich połączy nie będzie przypadkiem.
Widząc okładkę i napisy, myślałam, że mam spodziewać się czegoś w stylu erotyków. Jakże mylne złudzenie! Collide jest powieścią niezwykle romantyczną. Porwała mnie, to muszę przyznać. I to na tyle, że w trakcie lotu (którego się z resztą cholernie bałam) nie myślałam o tym, czy moja rodzina usłyszy o tragicznej śmierci mola książkowego. Ale... wracając do tematu.
Mamy trójkąt. A ja takie niematematyczne trójkąty bardzo lubię. Jednak nie jest to powieść usłana różami, przewidywalna i lekka. Pokazuje czytelnikowi, jak można być zaślepionym, gdy górę bierze poczucie obowiązku bycia z kimś, co z człowiekiem robi przyzwyczajenie do tego drugiego, jak destruktywny może być brak asertywności.
Autorka ma naprawdę lekkie pióro i powinna pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Naprawdę uwielbiam, gdy bohaterowie są opisani tak, jakby stali obok. Z krwi i kości. Główna bohaterka jest naprawdę ciepłą osobą i nie sposób jej nie polubić. Jej związek z Dillionem ( którego też w jakiś sposób obdarzyłam sympatią, a może bardziej doceniłam to, w jak został przedstawiony) nie był irytujący, a raczej pouczający. Pan Gavin skradł mi serce i pewnie niektórzy z Was wiedzą, że to nie żadna nowość, ale takich panów mam całą listę i każdego wskrzesiłabym do życia. McHugh nie skupiła się jedynie na głównych postaciach, poświęciła też uwagę bohaterom pobocznym, dzięki czemu przyjaciele trójcy miłosnej są naszymi przyjaciółmi, tak to ujmę.
Jest to moje drugie spotkanie z autorką i równie udane co pierwsze. Drugi tom całe szczęście mam za sobą i niedługo przedstawię Wam swoją opinię. Tym, którzy nie czytali innego trójkąta od panny McHugh polecam coś naprawdę gorącego, klik tutaj moi Drodzy.
Collide jest pełną napięcia, zgrzytów i emocji powieścią, którą pochłania się w jeden moment. Sarkastyczne komentarze i nietuzinkowy humor podnoszą na duchu podczas słodko-gorzkich chwil, jakie autorka nam zaserwowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli udało Ci się przetrwać cały mój wpis, pozostaw po sobie dodatkowo ślad, a będę Ci niezmiernie wdzięczna. Każdy komentarz jest bezcenny, to daje mi siłę i motywację, bo piszę nie dla siebie, ale dla Was. Z góry serdecznie dziękuję! ♥